Znaleziona niedawno w leszczyńskim Parku Jonstona kamienna płyta nagrobkowa odkrywa swe tajemnice.
Kamienną płytę znaleziono przypadkiem, podczas wytyczania nowej ścieżki rowerowej w parku. Kiedy się zorientowano, że nagrobek pochodzi z 1637 roku, rozpoczęto badania.
Okazało się, że kamienna płyta nie jest zwieńczeniem grobowca, ani grobu. Pod nią znajdowało się gruzowisko i stare cegły. Owszem, znaleziono też pewną liczbę ludzkich kości, ale bez wątpienia wszystko to stanowiło bezładne resztki cmentarza kalwińskiego, który funkcjonował w miejscu dzisiejszego Parku Jonstona jeszcze przed wojną, a w latach 60. ubiegłego wieku został ostatecznie zlikwidowany.
Nagrobna płyta została przewieziona do leszczyńskiego lapidarium i można tam ją oglądać. Tymczasowo leży na drewnianych paletach.
- Płyta ta prawdopodobnie była wmurowana w cmentarny mur, a nie leżała bezpośrednio na grobie - mówi Małgorzata Gniazdowska z Muzeum Okręgowego w Lesznie. - Bo taki wniosek można wysnuć z analizy jej wyglądu. Wiemy, że dawny cmentarz był częściowo otoczony murem, w którym umieszczano płyty nagrobne znaczniejszych mieszkańców miasta.
Znaleziona płyta jest cenna. W Lesznie są tylko trzy nagrobki starsze. Wszystkie można oglądać w lapidarium. Najstarszy upamiętnia kowala o nazwisku Nitsch i umieszczony jest w południowej ścianie lapidarium. Drugi upamiętnia troje dzieci, rodzeństwo o nazwisku Lysenfarth, a znajduje się w murze kościoła św. Krzyża od strony południowej. Trzeci najstarszy nagrobek ma napisy trudne do odczytania, również nazwisko zmarłego nie jest wiadome. Znajduje się w odnowionej części lapidarium.
Udało się odczytać wszystkie litery z niedawno odnalezionej płyty. Okazuje się, że zmarłą była Magdalena Dobrscenkin z domu Klusak. Kobieta była uchodźczynią z Moraw, z miejscowości Kostelec na Hane. Była szlachcianką, bo w centralnym miejscu nagrobnej płyty znajduje się szlachecki herb. Zmarła dnia 30 lutego 1637 roku, choć nazwa miesiąca jest problematyczna, bo miesiąc luty nie ma 30 dni, a litery są trudne do odczytania. Kiedy zmarła, miała 37 lat i 29 tygodni. "Szlachetna małżonka i pełna cnót tutaj w Lesznie, jako uchodźca spokojnie zasnęła i pochowana spoczywa w spokoju". Wszystko to jest napisane na inskrypcji okalającej całą płytę.
Natomiast w górnej i dolnej części płyty są umieszczone cytaty z Pisma Świętego. Pierwszy to werset 13 z 14 rozdziału Apokalipsy Św. Jana: "Błogosławieni, którzy w Panu umierają już teraz.". Drugi cytat pochodzi z Księgi Izajsza, rozdział 26, werset 20: "Idź, mój ludu, wejdź do swoich komnat i zamknij drzwi za sobą! Skryj się na małą chwilę,aż gniew przeminie".
Skąd nasza Magdalena znalazła się w Lesznie?
W 1620 roku na Białej Górze pod czeską Pragą odbyła się wielka bitwa między czeskimi protestantami i katolikami wspieranymi przez Habsburgów. Tam dokonała się największa klęska w całych dziejach Czech, klęska, która zmieniła losy tego kraju. Protestanci przegrali i rozpoczęły się ciężkie ich prześladowania. Musieli ze swojego kraju uciekać. Przygarnęła ich Polska, a jednym z miast, w których osiedlali się najliczniej, było Leszno. Największa grupa Braci Czeskich przybyła do Leszna w 1628 roku. W tej grupie znajdował się Jan Amos Komeński i prawdopodobnie Magdalena, której płytę nagrobną odnaleziono. Z miasteczka Kościelec na Hane, skąd uciekła, wyemigrowało wielu ludzi. Kroniki podają, że w miasteczku pozostało zaledwie 200 obywateli. Prawdopodobnie wszyscy uchodżcy z Kostelca osiedlili się w Lesznie.
Z Leszna do Kościelca na Hane jest dziś zaledwie cztery godziny jazdy autem.
[ZT]46589[/ZT]
13 0
Miło dowiedzieć się takich rzeczy o historii naszego miasta.
7 0
Pani Małgorzata Gniazdowska potrafi bardzo interesująco opowiadać o takich ważnych i ciekawych historiach z naszego tolerancyjnego Leszna
6 0
Świetny artykuł a do lapidarium na pewno się wybiorę obejrzeć płytę nagrobną Magdaleny ...
0 0
https://www.facebook.com/groups/niederschlesien2/permalink/3015035348545694/
0 0
Cieszę się, że wspominamy ludzi, którym Leszno wiele dobrego zawdzięcza. Gratuluję Redaktorowi Naczelnemu ABC dobrego artykułu: "Magdalena żyła tu naprawdę". Wszyscy powinni go przeczytać i chociaż trochę pomyśleć a nie klepać bezmyślnie formułki w każdą niedzielę.