Detektyw Rutkowski przywiózł policji z Leszna winnego oszustwa? (zdjęcia i film)

Dziś, we wtorek 30 maja, przed marketem naprzeciwko komendy policji przy ulicy Korcza w Lesznie detektyw Krzysztof Rutkowski pokazał dalszy ciąg historii Kamila Kalinowskiego z Bydgoszczy, który jego zdaniem i rodziny 27-latka, został niesłusznie obwiniony i tymczasowo aresztowany za oszustwo metodą „na policjanta”.

Rutkowski był w Lesznie w tej sprawie już tydzień temu. Teraz przywiózł starszego o kilkanaście lat od Kamila mężczyznę, który - według detektywa - zgodził się dobrowolnie powiedzieć policjantom jak było naprawdę, przyznać się do udziału w oszustwie, za które zamiast niego niesłusznie obwiniono Kamila Kalinowskiego i tym samym uwolnić 27-latka od winy.

Mężczyzna został przywieziony pancernym wozem Biura Rutkowski i w asyście detektywa oraz jego ochrony zaprowadzony do Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. Później detektyw i rodzina Kamila mówili - podobnie jak tydzień wcześniej - że śledczy pomylili się stawiając zarzut 27-latkowi, co miało dalsze konsekwencje w postaci aresztu.

Mówili, że przywieziony dobrowolnie mężczyzna, też narodowości romskiej, nie znał się z Kamilem i że do pomyłki śledczych doszło prawdopodobnie na skutek zbitki imion obu mężczyzn, a ponadto w związku z wrobieniem 27-latka w to przestępstwo przez innego podejrzanego w tej sprawie, który dzięki takiej współpracy ze śledczymi został potraktowany łagodniej. Jeszcze raz powtarzamy: jest to wersja detektywa Rutkowskiego i rodziny Kamila Kalinowskiego.

Rutkowski i bliscy 27-latka zaznaczali też, że wśród Romów funkcjonuje swego rodzaju kodeks honorowy nakazujący przyznać się do winy prawdziwemu sprawcy, jeśli do więzienia trafił inny, niewinny Rom. Trudno jednak powiedzieć, dlaczego stało się to dopiero teraz, skoro Kamil został zatrzymany i aresztowany ponad miesiąc temu. Może dostał propozycję nie do odrzucenia albo inną ofertę?

Nie wiemy też, co po dostarczeniu - jak twierdzi Rutkowski - innego winnego zrobi policja, a może potraktuje go jako kolejnego podejrzanego, który dołączy do już zatrzymanych w tej sprawie?

Mecenas Kamila Kalinowskiego mówił natomiast, że przyznanie się do winy przywiezionego mężczyzny i jednocześnie uwolnienie od winy jego klienta powinno oznaczać niemal automatyczne uchylenie aresztu wobec 27-latka. Aresztu, który nie został uchylony po zażaleniu złożonym niedawno przez adwokata.

W sprawie oszustw metodą „na policjanta” pokrzywdzone jest m.in. małżeństwo z Leszna, które straciło około 70 tysięcy złotych. Zarzut udziału w tym oszustwie ma właśnie Kamil Kalinowski. Do tej sprawy zatrzymano też inne osoby. Działały one według starej, sprawdzonej metody: jeden z nich zatelefonował na numer stacjonarny do mieszkańca Leszna i podając się za funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego Policji wmówił mu, że jego oszczędności na koncie nie są bezpieczne, gdyż chcą je ukraść złodzieje, którzy są...wśród pracowników banku. Kilka minut później, w kolejnej rozmowie telefonicznej, tę historyjkę i "autentyczność" policjanta potwierdził fałszywy prokurator, zalecając wypłacenie pieniędzy z banku i przekazanie ich w depozyt śledczym. Małżeństwo z Leszna tak zrobiło.

- Małżeństwo przekazało oszustom, konkretnie kobiecie, która się do nich zgłosiła i była w tej szajce tak zwanym odbierakiem, około 67 tysięcy złotych – mówił nam 3 miesiące temu Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Zatrzymanymi sprawcami są mieszkańcy województw kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego.

[FOTORELACJA]7408[/FOTORELACJA]

[WIDEO]866[/WIDEO]