Zamknij

Dla chorego Jasia przepłynął kajakiem prawie 1200 km (zdjęcia)

20:10, 12.06.2025 Aktualizacja: 20:16, 12.06.2025
Skomentuj

Dokładnie: 9 dób i 9 godzin. W zaokrągleniu: 10 dni. To rekord Polski – tyle czasu zajął Dariuszowi Kajochowi prawie 1200-kilometrowy spływ kajakiem z Przemyśla do Świnoujścia. Ale nie chodziło o rekord, płynął przede wszystkim dla 9-letniego Janka ze Starego Bojanowa.

Darek jest wujkiem Janka - kuzynem ojca chłopca, Adama Kajocha. Razem z żoną Basią mieszka w Niemczech, natomiast pochodzi z Kąkolewa, a Basia z Leszna.

Janek urodził się w 25 tygodniu ciąży, ważył 850 gramów. Wielogodzinne niedotlenienie okołoporodowe spowodowało u niego trwałe uszkodzenie mózgu oraz szereg chorób współistniejących. Przeszedł skomplikowane leczenie i rehabilitację w kilku innych krajach. Obecnie jest poddawany codziennej rehabilitacji, wymaga specjalnej diety i suplementacji. Wszystko to jest bardzo kosztowne, podobnie jak dożylne wlewy immunoglobulin, którym był i będzie poddawany. Właśnie na tę terapię obecnie są zbierane środki na Siepomaga i poprzez Fundację Zdążyć z Pomocą.

Darek Kajoch swoim spływem wspomógł te akcje. W tym przedsięwzięciu pomagali mu żona Basia, brat Maciej z Warszawy i Darek Mitręga z Leszna.

[REAKCJA_LAPKI]75997[/REAKCJA_LAPKI]

Darek ma za sobą już kilka dalekich, wodnych wypraw. Tym razem płynął po przekątnej przez całą Polskę w pojedynkę. Prawie 1200 kilometrów z Przemyśla do Świnoujścia pokonał Sanem, Wisłą, Brdą, Kanałem Bydgoskim, Notecią, Wartą i Odrą. Przed startem przewidywał, że przy sprzyjającej pogodzie ten spływ powinien mu zająć około dwóch tygodni. Skończył sporo wcześniej, mimo że pogoda była przeważnie wietrzna i deszczowa. Pobił rekord Polski, który do tej pory wynosił na tej trasie 11 dni i należał do Wojciecha Sobierajskiego.

- Nie płynąłem dla rekordu, tylko przede wszystkim dla Jasia – po to, aby zbiórka pieniędzy na jego leczenie zyskała jeszcze szerszy zasięg – mówi Dariusz Kajoch. – Oba cele udało się zrealizować.

Codziennie ruszał w trasę o czwartej-piątej rano. Płynął przez minimum 12 godzin, najdłużej przez 16 godzin i 45 minut. Średnio dziennie pokonywał około 115 km. Trzykrotnie, w tym dwa razy dzień po dniu, ustanowił rekord dzienny – 130 km (podczas poprzednich wypraw jego rekord wynosił 119 km). Płynął ze średnią prędkością 8-10 km/h, natomiast najszybciej – 25 km/h.

Dzień do dnia był podobny, natomiast perturbacje pojawiły się na finiszu wyprawy. Mogły doprowadzić do zmiany końcowego fragmentu trasy i nadłożenia kilkunastu kilometrów, co kosztowałoby pana Darka dodatkowy wysiłek i pogorszyłoby osiągnięty wynik.

- To był najtrudniejszy fragment spływu, prowadził przez Szczecin do Trzebieży i dalej – wzdłuż toru wodnego Szczecin–Świnoujście – aż do Rybaczówki na Karsiborze. Problem tkwił w tym, że ten tor stanowi ruchliwą trasę dla dużych statków morskich i barek, więc w najgorszym wypadku mógłbym zostać przez nie staranowany. Zasady bezpieczeństwa są bezwzględne, dlatego przepłynięcie kajakiem tego toru wodnego wymaga odpowiedniej asekuracji.

W znalezienie obstawy zaangażowała się między innymi pani Basia, żona Darka, ale mimo zasygnalizowania problemu w mediach społecznościowych, przez kilka godzin nie udawało się go rozwiązać.

- W końcu dzięki pomocy zastępcy kapitana portu Świnoujście, Julity Osadowskiej, udało się zapewnić Darkowi asekurację – towarzyszyła mu łódź patrolowa Morskiej Straży Granicznej, która eskortowała go aż do samej mety - mówi Basia Kajoch.

Pani Basia powitała męża na mecie, a razem z nią jej kuzynka Marzena oraz Adam Kajoch – tata Jasia, babcia chłopca Aurelia oraz dwie ciocie Adama – Grażyny, w tym mama Darka.

- Dziękujemy nie tylko Darkowi, ale także Basi, bez której to wszystko by się nie udało – mówią Katarzyna i Adam Kajoch. – Gratulujemy rekordu Polski na tej trasie, od samego początku wiedzieliśmy, że Darek tego dokona i to bez przygotowania na siłowni, treningów cardio itp. Jesteśmy pełni podziwu dla niego - płynął samotnie, bez sztabu, często nocując na brzegu, walcząc z deszczem i wiatrem. Dziękujemy też wszystkim, którzy po drodze wspierali Darka ciepłymi gestami i słowami, bo to też dodawało mu sił.

Zbiórka na Siepomaga nadal trwa. Środki można także przekazywać na subkonto funkcjonujące w ramach Fundacji Zdążyć z pomocą: Alior Bank S.A. 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 tytułem „Kajoch Jan darowizna na pomoc i ochronę zdrowia”.

(J.W. Fot. archiwum)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%