Zamknij

Afera z odebraniem psa – będą zarzuty dla wolontariusza, jest petycja o wyciągnięcie konsekwencji wobec policji!

13:51, 12.07.2023 Aktualizacja: 05:57, 19.07.2023

Czy przedstawiciel organizacji pro-zwierzęcej popełnił przestępstwa? Czy leszczyńska policja odpowiednio zareagowała w sprawie psa, który zdaniem tej organizacji był bardzo zaniedbany i powinien być odebrany właścicielom? Ta sprawa odbiła się szerokim echem nie tylko w naszym regionie.

Ta organizacja to Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt, który znajduje się między innymi w Wojtyszkach koło Łodzi. Przedstawiciele tej organizacji dowiedzieli się o psie, który - jak ktoś zgłosił - potrzebuje pomocy. Wolontariusze DIOZ pojechali w miniony piątek, 7 lipca do miejscowości Niechłód w gminie Święciechowa, aby na mocy ustawy o ochronie zwierząt odebrać psa. Dopiero gdy już byli na miejscu i pojawił się konflikt z właścicielką psa, zatelefonowali po policję prosząc o interwencję.

O tej interwencji napisano już wiele i skomentowano ją w setkach, jeśli nie tysiącach wpisów (także, czy może w większości autorstwa DIOZ) w internecie. Jest w nich mowa m.in. o tym, że pies był skrajnie zaniedbany, od czterech lat nie był w stanie chodzić, cierpiał na nieleczony guz nowotworowy, a ponadto był obklejony odchodami, które utworzyły na jego ciele twardą skorupę.

Policjanci asystowali interwencji wolontariuszy DIOZ. Nie było tam lekarza weterynarii, ale niekoniecznie weterynarz musi być przy tego rodzaju interwencji i jego opinia (używana jako pomoc w ocenie stanu zwierzęcia) nie jest niezbędna do odebrania zwierzęcia, jeśli znajduje się ono w stanie zagrożenia życia lub zdrowia. W tej sprawie też jest wiele komentarzy, często napastliwych w stosunku do policji. We wpisach oraz w artykułach medialnych jest mowa o tym, że funkcjonariusze nie widzieli podstaw do odebrania psa, natomiast zakuli w kajdanki wolontariusza DIOZ-u. Dlaczego? O tym za chwilę.

Z przepisów wynika, że:

prawo do odebrania zaniedbanego zwierzęcia posiada policja, straż gminna/miejska lub organizacja, której celem statutowym jest ochrona zwierząt. Odebranie zwierzęcia (tymczasowe, bo o jego przepadku decyduje sąd w razie popełnienia przestępstwa z ustawy o ochronie zwierząt) może nastąpić w przypadku niecierpiącym zwłoki - wtedy, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u właściciela zagraża jego życiu lub zdrowiu. Są dwa tryby tymczasowego odebrania zwierzęcia, wynikające z ustawy o ochronie zwierząt: zwykły (najpierw organ administracji, czyli wójt, burmistrz, prezydent miasta wydaje decyzję, a następnie w oparciu o nią – zwierzę zostaje faktycznie odebrane właścicielowi lub opiekunowi) i interwencyjny (najpierw dochodzi do fizycznego odebrania zwierzęcia, a dopiero następczo wszczynane jest postępowanie administracyjne celem wydania decyzji w przedmiocie odebrania).

Pies ma 12 lat, jest chory

W wielu wpisach dotyczących psa z Niechłodu podaje się, że zwierzę miało guza nowotworowego, a właściciele psa twierdzili, że nie zamierzają go leczyć, ponieważ ma 12 lat, czyli wiek do jakiego z trudem dożywają psy tej rasy. DIOZ uważa, że zaniechanie leczenia zwierzęcia też musi być traktowane jako znęcanie się nad nim i właśnie w związku z tym chciał odebrać psa, ale jego właściciele nie wyrazili na to zgody.

Wolontariusz w kajdankach

Policjanci, po zapoznaniu się ze stanem psa i warunkami w jakich przebywa stwierdzili, że nie ma podstaw do jego odebrania. DIOZ napisał również, że policjanci zakuli w kajdanki jednego z wolontariuszy organizacji Eryka Złotego. Podczas jego legitymowania okazało się bowiem, że jest poszukiwany w celu ustalenia miejsca pobytu. DIOZ uważa, że użycie środków przymusu bezpośredniego było bezzasadne i niezgodne z przepisami. Powołuje się na art. 34 ust. 1 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej, w myśl którego "Środków przymusu bezpośredniego można użyć po uprzednim bezskutecznym wezwaniu osoby do zachowania się zgodnego z prawem oraz po uprzedzeniu jej o zamiarze użycia tych środków."

Wolontariusz DIOZ-u został rozkuty z kajdanków i wypuszczony z radiowozu po tym, jak okazało się, że jest poszukiwany „tylko” w celu ustalenia miejsca pobytu, po przekazaniu przez niego policjantom gdzie na co dzień przebywa.

Pies został odebrany właścicielom

DIOZ poinformował, że psa jednak odebrał właścicielom, przekazał do weterynaryjnego leczenia i powiadomił o tym odpowiednie służby. O tym jak według policji doszło do odebrania zwierzęcia piszemy poniżej, jednak DIOZ sam napisał, iż wie, że został posadzony o kradzież psa, co zostało zgłoszone przez jego właścicieli policji. W tym kontekście DIOZ poinformował o policyjnych przeszukaniach prywatnych domów wolontariuszy tej organizacji w celu odzyskania psa i zwrócenia go właścicielom, a także o przyjeździe funkcjonariuszy do Wojtyszek, gdzie znajduje się schronisko dla zwierząt.

Co na to policja?

Jak o tej sprawie wypowiada się leszczyńska policja? Informuje, że w miniony piątek przed godz. 18 policjanci zostali wezwani na teren prywatnej posesji w gminie Święciechowa przez jednego z członków organizacji działającej na rzecz ochrony zwierząt.

- Na miejscu okazało się, że mieszkanka posesji „nie chce oddać” członkom tej organizacji swojego psa i nie mogą oni przeprowadzić tak zwanej inspekcji zwierzęcia - mówi Monika Żymełka, rzeczniczka leszczyńskiej policji. - Funkcjonariusze zastali w zadbanym domu kobiety leżącego, schorowanego, ponad 12-letniego psa, obok którego stały miski z wodą i karmą. Właścicielka zwierzęcia okazała książeczkę weterynaryjną psa z regularnymi wpisami, ostatni z nich pochodził z maja tego roku. Policjanci pouczyli członków organizacji, że do oceny stanu zdrowia zwierzęcia należałoby wezwać Powiatowego Inspektora Weterynarii, jednak członkowie organizacji nie chcieli o tym słyszeć. Następnie podczas legitymowania uczestników interwencji okazało się, że jeden z działaczy organizacji jest poszukiwany. W związku z tym policjanci, dochowując wszelkich procedur w kontakcie z taką osobą, założyli 25-latkowi na ręce kajdanki do chwili wyjaśnienia sprawy. W radiowozie dokonali precyzyjnych sprawdzeń i okazało się, że mężczyzna jest poszukiwany przez jeden z komisariatów na terenie województwa łódzkiego do ustalenia miejsca pobytu. Pobrali od 25-latka oświadczenie o miejscu jego przebywania na co dzień, zdjęli kajdanki, zwolnili i zakończyli interwencję.

Z informacji policji wynika, że następnego dnia, czyli w sobotę 8 lipca, około godziny 15 do miejsca zamieszkania właścicielki psa ponownie przyjechali członkowie wspomnianego stowarzyszenia i samowolnie weszli do jej domu. Tam 25-letni mieszkaniec województwa łódzkiego, który poprzedniego dnia okazał się osobą poszukiwaną, chcąc siłowo zabrać psa popchnął jego właścicielkę tak, że kobieta przewróciła się na podłogę, a następnie spryskał gazem obezwładniającym.

- Kiedy kobieta zaczęła krzyczeć i wołać o pomoc, przybiegło jej dwóch sąsiadów, którzy także zostali przez 25-latka obezwładnieni gazem, a jeden z nich dodatkowo uderzony łokciem w twarz - dodaje Żymełka. - Pies został przez nich zabrany i nie wiemy gdzie teraz się znajduje. Policjanci zmierzają do zatrzymania 25-latka, aby ogłosić mu zarzuty popełnienia przestępstw.

Policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie, a oprócz tego postępowanie w sprawie ewentualnego znęcania się przez właścicielkę psa nad zwierzęciem. Stróże prawa będą wyjaśniali, czy rzeczywiście doszło do zaniedbań i naruszenia przepisów z ustawy o ochronie zwierząt.

Petycja żądająca wyciągnięcia konsekwencji wobec policji

Dodajmy, że DIOZ zapoczątkował zbieranie podpisów pod petycją, w której żąda wyciągnięcia konsekwencji wobec - cytujemy - „Komisariatu Policji w Lesznie, którego funkcjonariusze nie dopuścili do odbioru psa w skrajnym stanie, a także wskazywali na to, że nieleczenie zwierząt jest normalne, bo... pan policjant też miał takiego psa i nie leczył go, ponieważ był już stary!”

(J.W. Fot. DIOZ)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
0%