Ocieplenie klimatu, suche, gorące lata, bezśnieżne zimy – to wszystko wraz z działalnością człowieka na zasadzie naczyń połączonych wpływa na kurczenie się zbiorników wodnych. Jednym z przykładów jest zalew w Rydzynie. Ale człowiek stara się też pomóc przyrodzie. Opowiedział nam o tym Marcin Ziętek z Rawicza, wieloletni wędkarz, miłośnik natury, propagator ochrony środowiska.
Wędkarstwem zainteresował się już jak miał 6-7 lat. Za sprawą ojca Ryszarda, który lubił łowić ryby.
- Jeździłem z nim na przykład do Wodnik, czy Żylic i przypatrywałem się jak wędkuje – opowiada Marcin Ziętek. – Jak miałem 9 lat ojciec kupił mi bambusową wędkę. Wiązało się to ze zdaniem egzaminu na kartę wędkarską.
Później ojciec nauczył go robić przynętę – albo ciasto albo ugotować pęczak, czy nakopać robaków,. Dzisiaj można to kupić gotowe w sklepie wędkarskim, przed laty dla takiego jak on początkującego pasjonata wędkarstwa to była dodatkowe frajda. Wtedy również dzieci bardziej garnęły się do wędkowania, bo nie było komputerów, smartfonów.
- Który nastolatek dzisiaj wsiądzie na rower i pojedzie kilka czy kilkanaście kilometrów nad staw lub rzekę, aby łowić ryby? Kiedyś tak było. Ja przed laty jeździłem z Rawicza do Rozstępniewa koło Miejskiej Górki. W jedną stronę piętnaście kilometrów.
Obecnie działacze wędkarscy sami zachęcają dzieci i młodzież do wstępowania w szeregi Polskiego Związku Wędkarskiego. Robią tak również członkowie Koła Wędkarskiego nr 197 przy Zakładzie Karnym w Rawiczu, któremu od kilkunastu lat prezesuje Marcin (wcześniej był kapitanem sportowym Koła). Chodzą do szkół na pogadanki, organizują zawody wędkarskie dla uczniów, czy też dzieci strażaków.
Marcin jest też członkiem komisji ds. młodzieży w poznańskim okręgu PZW oraz koordynatorem ds. wędkarstwa spławikowego – tego rodzaju zawody odbywają się np. nad zalewem w Rydzynie. Podobny zbiornik jest w Szymanowicach koło Tarnobrzegu, gdzie rok temu zdobył tytuł mistrza Polski osób z niepełnosprawnością ruchową.
Pamięta swoje największe osiągnięcia pod względem wielkości złowionych ryb - były to 18-kilogramowy karp, 12-kilogramowy amur, czy – złowiony, gdy Marcin miał 15 lat – 6-kilogramowy sum. Z kolei za niemal 1,5-kilogramowego okonia zdobył medal miesięcznika „Wiadomości Wędkarskie”, natomiast prawie 2,5-kilogramowy karaś zapewnił mu przed laty zwycięstwo w prowadzonym przez gazetę ABC konkursie wędkarskim na rybę roku.
Jest miłośnikiem przyrody, więc nie zabiera złowionych ryb, tylko wypuszcza je z powrotem do wody. - Uprawiam wędkarstwo typowo rekreacyjno-sportowe, w którym praktykuje się zasadę “catch and release”, czyli złów i wypuść.
Dbają o dobrostan wód
Jest miłośnikiem przyrody, więc leży mu na sercu jej dobro. Z troską i obawą obserwuje to, co dzieje się ze zbiornikami wodnymi, rzekami. Dotyczy to także zalewu rydzyńskiego.
- Jako członkowie PZW nie tylko łowimy ryby czy organizujemy zawody, ale także dbamy o dobrostan jezior, stawów, rzek znajdujących się w jurysdykcji okręgu poznańskiego. Zarybiamy zbiorniki, sprzątamy śmieci i wyrównujemy drogi wokół nich, zajmujemy się wycinką drzew stanowiących zagrożenie dla ludzi, stawiamy ławki rekreacyjne, budujemy nowe stanowiska wędkarskie, usuwamy z wody zanieczyszczenia i zbędną roślinność, wykonujemy kosmetykę trzcinowisk w dozwolonych okresach.
Przyroda przeważnie sama radzi sobie z regulowaniem roślinności wodnej, utrzymaniem równowagi naturalnej, ale nie zawsze. To człowiek doprowadza do zakłóceń ekosystemu skutkujących pojawianiem się chwastów wodnych. Przyczyną tego jest m.in. dostawanie się do zbiorników chemii z pól, która spływa wraz z deszczem.
- To uruchamia porost niechcianych roślin pod wodą i spadek ilości tlenu, który jest potrzebny rybom. Najgorzej jest w płytkich zbiornikach, gdzie razem z ubytkiem tlenu rośnie temperatura wody, co powoduje przyduchy i zdychanie ryb.
Marcin zauważa, że człowiek jest też czynnikiem przyspieszającym zmiany klimatyczne, które dają się we znaki zbiornikom wodnym, rosnącym w nich roślinom i zamieszkującym je zwierzętom. Podkreśla, że stale ocieplający się klimat, rzadsze opady, czy bezśnieżne zimy powodują, iż zbiorniki się kurczą.
- Widać to po stanowiskach wędkarskich, które trzeba przesuwać bliżej wody, czy też po słupkach pomostów i wodowskazach.
Jednym z przykładów jest zbiornik retencyjny w Rydzynie, gdzie w ciągu zaledwie kilku miesięcy wody ubyło o kilkadziesiąt centymetrów. Takich zbiorników w okolicy jest więcej np. w Wodnikach, Pakosławiu, czy Jutrosinie. Najgorsza sytuacja jest latem – w okresach ciepłych, gorących, bezopadowych.
- Na przestrzeni lat widać stały ubytek wody, który nie jest uzupełniany w naturalny sposób. Mniej wody, to mniej tlenu potrzebnego rybom. W końcowym efekcie powoduje to przyduchę, a więc śnięcie ryb.
Można temu częściowo zapobiec – ważną rolę odgrywa udrażnianie cieków wodnych, wykaszanie rowów, dbanie o swobodny przepływ wody. Ten system naczyń połączonych pozwala na utrzymanie w miarę stałego poziomu wody, a tym samym dobrą kondycję ekosystemu, którego elementem jest także ptactwo wodne.
- Kurczenie się zbiorników wodnych powoduje ciasnotę gniazdowania ptactwa, które nie ma gdzie się przenieść, bo sytuacja w zasadzie wszędzie jest taka sama. Z tym wiąże się ubytek pożywienia dla skrzydlatych lokatorów stawów, jezior, rzek.
Wracając do zalewu w Rydzynie: wędkarze zadbali o to, aby nie zabierać jeszcze bardziej miejsc gniazdowania i żerowiska ptakom - dzieląc zbiornik po połowie. Jedna z nich jest rekreacyjno-wędkarska, druga stanowi wyłącznie ostoję dla zwierząt – nie tylko dla ptaków, bo jest to również naturalne tarlisko ryb.
- Tam, na tej drugiej połowie, nikt im nie przeszkadza i taka - w ochronie przyrody, której coraz bardziej doskwierają zmiany klimatyczne - powinna być rola człowieka. Chodzi o to, aby tę równię pochyłą, którą jest postępująca degradacja naturalnego środowiska, utrzymać mniej więcej na tym samym poziomie, aby nie była jeszcze bardziej stroma. Bo wrócić do stanu sprzed kilkunastu lat, a tym bardziej do tego jak wyglądała przyroda wtedy, gdy jako dziecko zaczynałem swoją pasję wędkarską, już się nie da. Pewne zmiany zaszły już zwyczajnie za daleko...
[FOTORELACJA]10883[/FOTORELACJA]
Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Gazet Lokalnych.