- Nie możemy milczeć - mówi stanowczo starosta leszczyński Maciej Wiśniewski, który jest także przewodniczącym Rady Nadzorczej Miejskiego Zakładu Oczyszczania w Lesznie. Starosta wraz z prezesem spółki Wojciechem Woźniakowskim zdementowali kilka informacji, jakie w swoich mediach społecznościowych podał były prezydent Leszna Łukasz Borowiak.
Były prezydent kilka dni temu zamieścił na facebooku post, w którym napisał o możliwych i zapowiadanych przez Komunalny Związek Gmin Regionu Leszczyńskiego podwyżkach opłat za śmieci. Miałyby one pójść w górę z 33 zł do nawet około 50 zł miesięcznie za osobę. Łukasz Borowiak powiązał ten fakt z nowym samochodem, który zakupiła spółka MZO, a z którego korzysta prezes także do dojazdów pracy w Lesznie z Wrocławia, gdzie mieszka. Napisał także o odpadach spoza regionu leszczyńskiego, które trafiają do Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Trzebani.
- Podwyżki za śmieci dla mieszkańców, luksusy dla prezesa MZO. Czy to jeszcze gospodarka komunalna, czy prywatny folwark? Czy naprawdę mieszkańcy mają sponsorować zarówno rosnące hałdy odpadów, jak i komfort codziennych podróży prezesa z Wrocławia - na koszt podatników z naszego regionu? Dla nas - rachunki będą coraz wyższe. Niestety! To jest kpina z mieszkańców i z zasad uczciwego gospodarowania pieniędzmi publicznymi - alarmował były prezydent w internecie.
Starosta i prezes postanowili odnieść się do tematów poruszanych przez Łukasz Borowiaka. W piątek, 18 lipca zaprosili dziennikarzy na konferencję prasową do Trzebani.
- Nie możemy milczeć. Musimy się odnieść do tych nieprawdziwych informacji i insynuacji - podkreślał Maciej Wiśniewski dodając, że skomentują wypowiedzi byłego prezydenta dopiero teraz z racji urlopu, na którym starosta przebywał.
Jeśli chodzi o zarzuty dotyczące zakupu nowego auta dla MZO, to o tym pisaliśmy już na portalu i piszemy także szeroko w bieżącym wydaniu "ABC". Tę kwestię prezes Wojciech Woźniakowski już wyjaśniał.
Teraz obaj panowie odnieśli się do pozostałych kwestii.
- Spółka Miejski Zakład Oczyszczania nie ustala wysokości opłat za odbiór śmieci od mieszkańców i o tym pan Łukasz Borowiak dobrze o tym wie. Mimo to powiązał MZO z zapowiadanymi podwyżkami - podkreślał Maciej Wiśniewski. Wysokość tych stawek określa Komunalny Związek Gmin Regionu Leszczyńskiego i jeśli będą podwyżki, to decyzja o nich zapadnie w KZGRL, nie w MZO.
Druga kwestia, o jakiej mówili starosta i prezes, to sama działalność spółki MZO. - Koszty zagospodarowania odpadów w Trzebani i ich odbioru od mieszkańców nie wzrosły. Ta narracja, podnoszona przez byłego prezydenta, jest fałszywa - podkreśla Maciej Wiśniewski. - Spadły za to koszty zarządu spółki. Wynagrodzenie obecnego prezesa jest prawie trzykrotnie niższe niż wynagrodzenie w czasach poprzedniego zarządu. Różnica wynosi około 400 tysięcy złotych - dodawał.
Zarząd spółki MZO zmienił się w sierpniu 2024 roku. Wcześniej, a więc za prezydentury Łukasza Borowiaka, był 2-osobowy (tworzyli go: prezes Dawid Tomczak i wiceprezes Jacek Karmiński), obecnie jest 1-osobowy - składa się jedynie z prezesa Wojciecha Woźniakowskiego. Porównanie wynagrodzeń jest bardzo czytelne. Roczny koszt utrzymania 2-osobowego zarządu to było 700.000 zł. Zarząd 1-osobowy to wydatek 264.000 zł w tym samym okresie czasu. Zdaniem przewodniczącego Rady Nadzorczej, 1-osobowy zarząd w spółce jest wystarczający.
- Kolejny zarzut podnoszony przez byłego prezydenta jest taki, że mieszkańcy płacą za hałdy odpadów składowanych na Trzebani. To jest manipulacja i nieprawda. Mieszkańcy płacą za śmieci, które sami wyprodukują, a nie za te, które są składowane na Trzebani. Do MZO trafiają pozostałości po przetworzonych odpadach i materiały budowlane i to z tej części działalności spółka generuje przychody, które wzmacniają ją finansowo. Spółka musi mieć pieniądze, żeby się rozwijać, inwestować w nowy sprzęt, obniżać koszty działalności, żeby być konkurencyjną i wygrywać przetargi na odbiór odpadów ogłaszane przez Komunalny Związek Gmin Regionu Leszczyńskiego - mówił Maciej Wiśniewski.
Prezes Woźniakowski dodawał, że decyzję o budowie kwatery na odpady, która jest zbyt duża dla śmieci produkowanych w naszym regionie, podjął poprzedni zarząd MZO. Mówiąc wprost, to miejsce trzeba teraz czymś zapełnić, a następnie zrekultywować, dlatego MZO kupuje odpady poza naszym terenem i na tym zarabia.
- Rozumiem, że jest sezon ogórkowy i pan Łukasz Borowiak próbuje zainteresować opinię publiczną różnymi kwestiami, ale ja także mógłbym coś byłemu prezydentowi wypomnieć. Otóż, kiedy pan Łukasz Borowiak zaczynał swoją prezydenturę mieszkańcy płacili za śmieci 9 zł, a teraz płacą 33 zł. Zaleciłbym panu Borowiakowi więcej rozwagi. Myślę, że jego wypowiedzi są emocjonalne i nie do końca przemyślane. Jeszcze nie minął rok pracy nowego zarządu spółki. Na przełomie sierpnia i września będziemy chcieli zrobić takie podsumowanie i niewykluczone, że wtedy pan Borowiak będzie musiał odpowiadać na pytania związane z tym, co się działo w Miejskim Zakładzie Oczyszczania, kiedy on był prezydentem. - dodawał starosta.
AKTUALIZACJA: Były prezydent zaprasza media na konferencję prasową w poniedziałek, 21 lipca o godz. 10 na Rynku. - Porozmawiamy o działalności spółek miasta Leszna i bieżącej działalności samorządu. Sporo się dzieje - warto to omówić otwarcie i bez niedomówień. Będzie konkret, trochę kulis i oczywiście czas na pytania. Widzimy się! Do zobaczenia!
[REAKCJA]76942[/REAKCJA]
[ZT]76869[/ZT]
[ZT]76873[/ZT]
[ZT]76933[/ZT]
0 0
Borowiak kłamie? No kto by się spodziewał 🤣